Postawią ci szubienicę...

Dwa tomy mojej książki pt. "Postawią ci szubienicę...", to moje wspomnienia przywódcy podparte olbrzymią ilością dokumentów, o historii strajku w Hucie Katowice w sierpniu 1980 roku i o zawartym tam z komisją rządową czwartym wielkim porozumieniu społecznym, nazwanym Porozumieniem Katowickim, a następnie o dokonaniach powstałego na bazie strajku i porozumienia, Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego, czyli o MKZ Katowice, który przystąpił do tworzenia pierwszego w kraju Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego, który 17 września 1980 stał się częścią NSZZ "Solidarność".

Moja książka jest relacją świadka fascynującej historii, która zdumiała i poruszyła cały świat. Świadka, który bezpośrednio w tej historii uczestniczył i współtworzył ją. Ma ona więc znaczenie zupełnie inne od opracowań historyków i dalszych osób trzecich. Takich prac o historii "Solidarności" jest b. mało.

Moja książka przypomina o pionierskich czynach wielu prostych i dotąd publicznie nieznanych ludzi, o ich odwadze i poświęceniu się dla Ojczyzny. Ale także o ich rozterkach i o cenie, jaką im przyszło płacić za to, co robili. A jednocześnie ukazuje postawy i czyny ludzi, którzy się nie sprawdzili, którzy robili więcej złego niż dobrego, a także ludzi, którzy szkodzili. Utrwala więc pamięć o wydarzeniach, mających szczególne znaczenie w najnowszej historii Polski.

Napisałem o tej części historii NSZZ "Solidarność", która ponadto, jest dzisiaj najmniej znana i zapomniana oraz mocno zakłamana, a były to wydarzenia o charakterze najbardziej antykomunistycznym w Polsce. Ponadto, książka bezlitośnie obnaża i demaskuje komunistyczne metody manipulacji i prowokacji władzy wśród ludzi, ukazuje kłamstwa i obłudę socjalistycznego ustroju. Pozwala lepiej poznać przeszłość, aby budować pomyślną przyszłość. Aby przeszłość nigdy się już nie powtórzyła. Jeżeli chcesz nabyć.

– Andrzej Rozpłochowski

 

***

Napisałem moje wspomnienia o „Solidarności” z lat 1980–1981, by dać świadectwo prawdzie, bez przemilczeń i bez upiększeń. Piszę tak, jak było. Jak pamiętam, że było. Jest to niezmiernie ważne, ponieważ dzisiaj niektórzy z tych, co przed laty działali w (lub przy) NSZZ „Solidarność”, kreują się na... niezłomnych przeciwników socjalizmu, wyłącznie dążących do jego obalenia i budowy wolnej Polski. A to jest po prostu nieprawda!

Prawdą jest to, że przed laty wiele tych osób – łącznie z Lechem Wałęsą, Kazimierzem Świtoniem i innymi – wcale z socjalizmem nie walczyło, aby go obalić. Szukało jedynie sposobu, jak go ulepszyć, aby usunąć z niego słynne – i przecież nieusuwalne – „wypaczenia”. Szukano komunizmu z rzekomo możliwą ludzką twarzą. A to nie było możliwe, bo komunizm jest właśnie nieludzki.[...]

[...] Na kunktatorstwie i zgodzie na samoograniczenia polegał, niestety, zawarty również 8 lat później kontrakt okrągłego stołu. Dlatego powstała w roku 1989 w jego wyniku III Rzeczpospolita jest, jaka jest. Doskonale mają się w niej elity jej twórców, nieliczni szczęściarze i ci, którzy zgromadzili majątek często drogą wielkich nieuczciwości, a nawet przestępstw. Cierpi natomiast naród, który na wolność swoją i lepsze życie postawił już w roku 1980, decydując się na wielomilionowe poparcie NSZZ „Solidarność“.

Niespełnienie tych nadziei owocuje dzisiaj również wielkim odwróceniem się połowy ludności od sceny politycznej, niezależnie od aktualnych, takich czy innych, wydarzeń. Przez swą pychę i ślepotę wiele elit ocenia to jednak jako... niedorośnięcie narodu do demokracji! Czyżby, panowie? Mam w tej mierze zdanie odmienne. Naród wie, co robi, tylko Wy nie dorośliście do działania w jego interesie! W latach 1980–1981 było zupełnie inaczej, a i dzisiaj naród głodny jest liderów, mających odwagę na obecną Polskę patrzeć także krytycznie i dających ludziom realną nadzieję, że naprawdę może być lepiej. [..]

[...] W pierwszych dniach po zakończeniu strajków, NSZZ „Solidarność” nie powstał samoczynnie, ani nie był on dzieckiem żadnego z trzech znanych ośrodków strajkowych w Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu. Wszędzie tam ludzie podjęli tworzenie nowych związków, ale o charakterze lokalnym. Było tak również u nas w Dąbrowie Górniczej. Ani z Gdańska od Wałęsy, ani od Jurczyka ze Szczecina, nie mówiąc

o Jastrzębiu, my w Dąbrowie Górniczej nigdy nie otrzymaliśmy zaproszenia do tworzenia wspólnie jednej organizacji związkowej.

Stało się jednak odwrotnie. To w naszym hucianym ośrodku taka myśl się zrodziła i z niego wyszła potrzeba jej realizacji. Niezależnie od bardzo szybkich postępów w tworzeniu nowego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego z tymczasową siedzibą w Hucie Katowice, jako przywódca tych wydarzeń miałem całkowite przekonanie, że tworząc nowy ruch, powinien powstać jeden związek w całym kraju, ponieważ tylko taka siła miała największe szansę walczyć z komunistyczną dyktaturą o demokratyczne zmiany dla wszystkich Polaków.

W całej Polsce w coraz liczniejszych środowiskach pracowniczych i społecznych, trwało mniejsze lub większe posierpniowe wrzenie. Ludzie otwierali się na szukanie wzajemnych kontaktów. Dzwonili do siebie i komunikowali się z sobą na wszystkie możliwe sposoby. Stąd moja inicjatywa nie trafiła w próżnię. Od świtu do późnej nocy zajęci byliśmy również nawiązywaniem kontaktów z innymi. Miałem jednak świadomość, że decydujące rzeczy dla kraju mogą się dziać w oparciu o ludzi i postrajkowe środowiska na Wybrzeżu, a zwłaszcza w Gdańsku, ponieważ na Gdańsk właśnie zwrócona była główna uwaga krajowych i zachodnich mediów.

Dlatego zaraz po powrocie stamtąd naszej delegacji, już 6 września 1980 roku, przez co najmniej jednego osobistego kuriera, wysłałem pakiet dokumentów na ręce przywódcy strajku w Szczecinie, Mariana Jurczyka oraz przywódcy strajku w Gdańsku, Lecha Wałęsy. Najważniejszym z nich był Apel w sprawie utworzenia jednego krajowego kierownictwa założycielskiego nowego związku, które nazwaliśmy wówczas Centralnym Zarządem Komitetu Założycielskiego Związków Zawodowych.

Chodziło mi o to, aby Jurczyk i Wałęsa zapoznali się z treścią Apelu i poparli jego realizację. Do dokumentu załączyliśmy również treść zawartego w hucie wstępnego porozumienia o zakończeniu strajku oraz projekt statutu tworzonego u nas NSZZ i jakieś, nie pamiętam już treści, oświadczenie Kazimierza Świtonia. Pamiętam, że natychmiast odpowiedzieli nam ludzie ze Szczecina. Teleksował, czy też przysłał telegram i dzwonił sam Marian Jurczyk i pomysł nasz gorąco poparł. Przyrzekł mi, że oni się do tworzenia jednego związku w kraju przyłączają oraz, na moją prośbę, przyrzekł, iż będzie w tej sprawie kontaktował się z Gdańskiem i, jeżeli trzeba, sam tam pojedzie. Lech Wałęsa na nasz projekt nigdy nawet nie odpowiedział. [...]

Pewnego dnia, choć dokładnego czasu już nie pamiętam, na Śląsku wybuchła prawdziwa bomba. Dostała się bowiem w nasze ręce kaseta magnetofonowa z przemówieniem... I sekretarza KW PZPR w Katowicach na tajnej naradzie z aktywem partyjnym na temat „Solidarności”! Pewna osoba przyszła i przekazała mi kasetę, mówiąc, co tam jest. Podziękowałem, ale jak zawsze podeszliśmy do sprawy nieufnie. Jednak po kilkakrotnym przesłuchaniu kasety miałem pewność, że znalazł się w naszych rękach wspaniały materiał, kompromitujący oficjalne, publicznie utrzymywane pozory komunistów, w których prawdziwość tak bardzo kazały wszystkim wierzyć również środowiska agenturalne i ugodowe w kraju oraz liberalne na Zachodzie!

I sekretarz wojewódzki partii w Katowicach zawsze miał czołową pozycję w krajowym kierownictwie partyjnym komunistów, więc słowa obecnego samodzierżawcy Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego należało wziąć szczególnie do serca. Podjęliśmy zatem szybką decyzję o opublikowaniu tej kasety w całym kraju. Jej treść wywoływała wśród ludzi istną burzę, dając im przekonanie o słuszności zdecydowanych, antykomunistycznych postaw.

Stenogram całego wystąpienia Żabińskiego opublikowano w „Wolnym Związkowcu” w marcu 1981. Trwało jednak bardzo długo, zanim np. agencja „Solidarności” AS w Warszawie opublikowała (tylko!) fragmenty tego wystąpienia. Ciekawe dlaczego? W poznanej niedawno przeze mnie książce Polska rewolucja Solidarność odkryłem, że jej angielski autor – profesor z Oxfordu Timothy Garton Ash – również cytuje fragmenty tej kasety. Więc ja cytuję je teraz za nim, z dwoma moimi uwagami w nawiasach kwadratowych.

(...) Po pierwsze należy zaatakować, w sensie politycznym, koncepcję terytorialności, którą wygłasza pan Wałęsa lub tam, co mu tam podpowiadają (...). Cel tej walki to oderwanie tych głównych KOR-owców od fabryk. [Jak wobec tych słów ocenić wspomniane przeze mnie dążenie... K. Świtonia do wyeliminowania Kuronia i innych ludzi KOR-u ze związku; choć przed 1980 rokiem również był on przeciwny udziałowi ludzi KOR-u w wolnym ruchu związkowym. Obecnie występował on przeciwko udziałowi w „Solidarności” ludzi zaangażowanych również w KPN-ie, jak i w jakichkolwiek innych organizacjach opozycyjnych wobec komunistów. Nigdy jednak, wówczas ani obecnie, nie był on przeciwny udziałowi w niezależnym ruchu związkowym ludzi z reżimowej PZPR]. Aby więc rozbić ich na branżowość... będzie nam łatwiej, bo jednak, a tradycje robotnicze są tu ogromne, no jak... przecież temu kolejarzowi czy górnikowi powiesz, że będzie z taką modystką (w jednym związku)...

Trzeba ich uwikłać w tysiące spraw, ja im współczuję, bo to są kochane, niekiedy młode chłopaki, a wdali się w tą wielką politykę (ha, ha), no ale nie ma innego wyjścia. Muszą wiedzieć, co to znaczy smak władzy. Należy im wszędzie udostępniać lokale. Najbardziej luksusowo urządzać, jak tylko można. [Tak dano nam rezydencję rządową na Stalmacha, podsuniętą, przypominam, także przez... Świtonia]. (...) Ja to już ciągle mówię, ale jeszcze raz powtórzę w tym gronie: nie znam człowieka, którego by władza nie zdemoralizowała, to tylko kwestia, jak szybko i w jakim stopniu (ha, ha). [...]

Na poparcie zawartego przez Wałęsę „kompromisu” z komunistami zorganizowano w związku kampanię, wypuszczając odpowiedniej treści teleksy, skierowane do władz „Solidarności”, do rządu i do reżimowych mediów. Teleksy te pochodziły głównie z... najbardziej dotąd biernych, a także kontrowersyjnych zakładowych i innych środowisk „Solidarności”, z którymi było dotąd zawsze więcej problemów aniżeli z nich pożytku. Zlekceważono zaś i zbyto milczeniem protesty wielu tych środowisk związku, które były przeciwne temu, co nazwano „zwycięskim porozumieniem bydgoskim”. Cieszyłem się ogromnie, że jednym z nich była drąca ze mną koty „Solidarność” Huty „Katowice”.

Co na temat ostatnich wspomnianych przeze mnie wydarzeń, zwłaszcza o powstaniu i pracy TKKZ oraz prowokacji bydgoskiej, mówią dokumenty bezpieki? Zacytuję tylko kilka z nich. W pierwszym, zwanym „Informacja tajne spec. znaczenia”, sporządzonym w Katowicach przez porucznika J. Marszałka 30.10.1981 stwierdza się:

(...) Kolejnym przyczynkiem do prezentowania radykalnych postaw i negatywnych inicjatyw były wydarzenia w Bydgoszczy. A. Rozpłochowski podjął szeroką akcję propagandową w formie kolportowania ulotek i afiszy szkalujących MO i SB oraz krytykujących postępowanie władz. Negatywnie ocenił również porozumienie w sprawie wydarzeń w Bydgoszczy między KKP i Rządem w kwestii odwołania strajku generalnego. Usiłował również zmontować opozycję przeciwko L. Wałęsie, co mu się jednak nie udało m.in. dzięki podjęciu przez nas działań operacyjnych i specjalnych, w tym informowaniu L. Wałęsy przez osobowe źródła informacji o zamiarach figuranta.

Działania te wpłynęły pośrednio na korzystne dla nas stanowisko L. Wałęsy

w sprawie strajku generalnego (podkr. moje) i spowodowały udzielenie figurantowi reprymendy przez L. Wałęsę. Wobec nieustępliwości L. Wałęsy figurant w obawie przed utratą stanowiska zmienił oficjalnie swoje poglądy, co jednak nie wpłynęło na zmianę jego postawy wobec KKP i wyrażanych nieoficjalnie poglądów. [...]

[...]Wracając jednak do prowokacji bydgoskiej w marcu 1981 roku. Czołowe ośrodki „Solidarności”, w tym nasz, widziały oczywistą potrzebę zwołania posiedzenia KKP. Było jednak wobec tego stanowcze weto Wałęsy. [...]

[...] zaledwie 2 tygodnie temu zwołano nagłe posiedzenie KKP w Warszawie w sprawie chwilowego zatrzymania Jacka Kuronia oraz próby zatrzymania Adama Michnika i Wałęsa grzecznie na nie przyjechał. Co prawda nie wiem po co, bo nie zajął żadnego stanowiska, ale obradowano i podjęto protestacyjną uchwałę. W imię czyich interesów blokuje się więc zwołanie posiedzenia KKP teraz, w tej dla związku nieporównanie groźniejszej sytuacji?

Co Ty mi będziesz gadał o Śląsku?! – wrzasnął nieoczekiwanie Wałęsa w słuchawkę. – Nie rób się wodzem, bo przyjadę i zwołam wiec na stadionie w Chorzowie i zobaczymy, kogo ludzie posłuchają. Postawią Ci szubienicę, a mi tron! Ciebie powieszą, a mnie będą wielbili!